Gumisie
Taaaak, mamy je.
Pamętacie?
Ta grupka sympatycznych misiów, którzy musieli mierzyć się z wielkimi, choć niezbyt inteligentnymi ogrami i księciuniem Iktornem.
Bajka świetna, oglądałem każdy odcinek jednak zastanawia mnie czy zgodna z prawem.
Zawsze bowiem, gdy byli w niebezpieczeństwie korzystali z tak zwanego "soku z gumijagód".
Ja tylko zastanawiam się co to naprawdę było. Co prawda znam kilku smakoszy, którzy nazywali taką nazwą denaturat albo wodę kolońską.
Mimo to nie wydaje mi się by dawało to takiego speeda.
Czy przypadkiem bajka nie zachęca do brania dopalaczy albo innych środków odurzających?
Albo co gorsza do wąchania dwudniowych skarpetek.
Gdybym tylko znał przepis na taki sok, mógłbym spokojnie dojść piechotą do Australii, wyspowiadać połowę Czech i wyrobić 400 procent normy w fabryce azbestu i to bez maski.
Zaiste niesamowite istoty i to wszystko odkryte w średniowieczu.
To oczywiście kolejna bajka, którą mogliśmy śledzić w TVP1.
Możecie sobie wyobrazić, że powstała w 1985 roku ?
Szczerze mówiąc, jedna z moich ulubionych bajek. Być może dlatego, że bardzo lubiłem Kabiego.
Ten najmłodszy z Gumisiów był niesamowicie energiczny, odważny i ...głupi. Dlatego też ciągle wplątywał się w różne niebezpieczeństwa.
A wy, jakiego lubiliście najbardziej?
Piszcie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz