Deluxe Ski Jump
Kolejna gra o której nie da się zapomnieć.
Mimo wyraźnych braków technicznych oraz mało, że tak powiem, "zaskakującej" fabuły stała się kultową.
Idealna na przyjścia kumpli, imprezy z okazji 12 urodzin a także, gdy po prostu nam się nudziło.
Najlepsze było igranie z rzeczywistością.
Nawet wybierając Roberta Mateję nie przekreślaliśmy swojej szansy na wygranie.
I te emocje związane z rywalizacją z innymi.
Zwłaszcza, gdy zakładaliśmy się o gumy kulki.
Po prostu mistrzowska.
Po raz pierwszy mogliśmy w nią zagrać w 1999 roku.Podziękować powinniśmy w tym przypadku Finom a konkretnie
Jussi Koskeli, gdyż to on jest autorem tej gry.
Fajną rzeczą było to, że skocznie nie miały pokrycia z rzeczywistością, dzięki temu mogliśmy lądować pod trzysetny metr
na Słowenii.
Cieszyła także duża ilość skoczni, od Japonii przez Białoruś
po Stany.
A tutaj kilka na prawdę dalekich skoków:
A wy, na jakiej skoczni najbardziej i najmniej lubiliście skakać?
Piszcie w komentach.